A można było po dobroci Zdecydowana większość moich wpisów odnosi się do momentów zwrotnych w życiu. Stanowiąc niejako ich klamrę, zakończenie, podsumowanie. Bardzo lubię ten styl pracy samej ze sobą, bo to pomaga uporządkować często bardzo trudny rozdział i jednocześnie go zamknąć. W życiu wyznaję teorie, że wszystko dzieje się dla naszego wyższego dobra. WSZYSTKO! Wiem, jak to brzmi. Już słyszę te wiadra pomyj, że tyle tragedii na świecie a ja tu takie androny naiwnej katoliczki. A tak! Są ludzie, których nieszczęście pokonało. Ale są i tacy, których życiu nadało sens. Nie trzeba daleko szukać… są przecież miliony fundacji, pomagających chorym dzieciom a założonych, przez osieroconych rodziców. Ile tam jest dobra, piękna, serdeczności… Totalnie mnie wzrusza gdy widzę jak ludzie nadają sens własnej tragedii pomagając innym. Z drugiej strony, ile dobra, ciepła dostajemy my sami w tych naszych trudnych chwilach. Nagle znikąd pojawia się jakaś Kasia, Basia, Grześ – cich...