Przejdź do głównej zawartości

Dwa słowa o uzależnieniach

 Dwa słowa o uzależnieniach

 Uzależniamy się od się absolutnie od wszystkiego, od zapachu skoszonej trawy, od wspinaczki wysokogórskiej, od wakacji nad morzem, od serialu, od miejsca w którym przebywamy, od jedzenia w ulubionej restauracji, od samotności, od towarzystwa.

 Nasze nałogi i style ich uskuteczniania, są równie różne, co my sami. Czy wszystkie nasze uzależnienia są złe? Czy wszystkie niszczą nam życie? Czym są nałogi i uzależniania?

 Jakie są nasze nałogi?  Od czego się uzależniamy?

Od herbaty o zapachu karmelu, który odurza i wprowadza w błogostan. Czy jest w tym coś złego?

Od namiętnego czytania książek. To chyba dobrze, pomyśli każdy racjonalnie myślący człowiek.

A zaangażowanie w prace? Lampka wina do obiadu? Nowa sukienka? Sport?

Z pozoru w naszych nałogach nie ma nic złego.

 Tym jednak nałóg od nie nałogu różni się, że jest zły.

A czemu jest zły? Bo coś zabiera, do czegoś przymusza, od czegoś uzależnia, staje się priorytetem.

 Zacznijmy zatem od podstaw czyli fazy rozwoju uzależnienia, lub jak kto woli narodzin nałogu.

Pierwsza faza – substancja, sytuacja daje ukojenie, wiec chcemy jej więcej i więcej.

Druga faza - Ponieważ bardzo lubisz ten stan, szukasz okazji, pretekstu by mieć go więcej.

Faza trzecia- jesteś nerwowy gdy nie ma okazji, więc kierowany przymusem organizujesz okazje by dostać ukojenie.

Faza czwarta – jesteś kompletnie zależny od swojego nałogu i uskuteczniasz go nawet bez okazji za to za wszelką cenę.

Uzależnienie zwykle kojarzy nam się z pijanym dzień w dzień mężczyzna, ućpanym synem znajomej. Tymczasem badania naukowe dowodzą, że kobiety się silniej uzależniają i mają dużo większą trudność w pożegnaniu nałogu. Te same padania wykazują, iż najwięcej uzależnionych jest w tzw. wyższych sferach, gdzie nałóg potrafi być niezauważony przez uzależnionego przez wiele lat.

Swoją drogą, czy wiedzieliście, że substancją najsilniej uzależniającą jest cukier?

To właśnie od cukru najtrudniej się odzwyczaić i najłatwiej wpaść w nałóg a jednocześnie to on najsilniej wpływa na pracę naszych mózgów.

 Ja osobiście dzielę nałogi na dwie grupy. Nałogi bezpieczne i nałogi nie bezpieczne.

Według mojej teorii (zaznaczam, TYLKO MOJEJ TEORII), nałogi bezpieczne to np. pracoholizm, słodycze, kawa, samotność, rozwój, pasja a nawet papierosy czy sex. Czyli wszystko to z czym da się w miarę normalnie funkcjonować.

Według mojej i nie koniecznie tylko mojej teorii nałogi niebezpieczne to uzależnienie od np. alkoholu, narkotyków, hazardu, zakupów, leków, przemocy, a także, emocji i człowieka.

Jednym słowem nałogi niebezpieczne to te, które widać, które nie są obok naszego życia ale są w jego centrum na tyle, że niszczą nasze życie w sposób oczywisty.

Zaznaczam są to moje teorie, wypowiedziane w wielkim skrócie.

Oczywiście wszystkie nałogi są złe, nawet tak niewinne jak perfekcyjnie przystrzyżony trawnik i wielogodzinne rozmyślania o sensie istnienia.

Każdy nałóg coś kradnie i do czegoś zmusza w brew zdrowemu rozsądkowi. Czym innym jest pić rumianek a czym innym kraść by go zdobyć był lub co gorsza nie wiedzieć co się z tobą działo gdy byłeś pod jego wpływem. I to jest ta zasadnicza różnica.

 Jeśli wżyciu nie umiesz zachować balansu między lampką wina a butelką to być może masz tendencje do bycia alkoholikiem. Ale to są oczywiste oczywistości.

Na pewnym etapie świeci się lampka, widzisz że twoim priorytetem jest coś innego niż to co w danym momencie powinno nim być. Dlaczego wiec, nie mówimy stop, tylko idziemy dalej w oczywisty błąd?

Czymś znacznie gorszym niż sam nałóg, są tworzące go mechanizmy. To one budują nałóg w naszych głowach. Dzięki nim mamy teorie dzięki, którym z łatwością wyłączają wszystkie ostrzegawcze lampki

Porównała bym je do czarnego chochlika na lewym ramieniu.

Zdrowy rozsądek, na prawym ramieniu, podpowiada, że droga którą idziesz jest zła, bo cie nie stać, bo badania naukowe, bo zdrowie, bo rodzina, itp.

Co na to głos siedzący na drugim ramieniu? On, jako twój najlepszy przyjaciel, uświadamia ci, że lekarze się nie znają, amerykańscy naukowcy nie rozumianą mentalności Polaków, a partner cie nie szanuje, praca jest stresująca itd. Chochlik na każdy głos zdrowego rozsądku ma całe serie kontr argumentów i jeden argument – UKOJENIE. Kiedy próbujesz walczyć z chochlikiem wzbudza on w tobie presje i zmusza byś sam sięgną o ukojenie. A kiedy myślisz, że przesadzasz, jesteś w stanie ukojenia i że złe było to co czułeś przed chwilą czyli presja a nie to jak się czujesz teraz. A kiedy i to nie działa odpuszcza by po jakimś czasie wrócić ze zdwojoną siłą, gdy twoja czujność zostanie uśpiona.

 Mechanizmy nałogu to całe tyrady argumentów, że to tylko papieros, lampka wina, sukienka, gierka, godzinka itp. To kłamstwa, że wciąż mamy nad tym kontrole tym większe im bardziej jesteśmy nałogiem zniewoleni. Mechanizmy nałogu sprawiają, że żyjesz w kłamstwie które wychodzi z twojej własnej głowy i twoje życie jest jedną wielką fikcją.

 W pierwszej czy drugiej fazie jeszcze mamy nad tym kontrole ale w trzeciej lub co gorsza czwartej, jesteś po prostu niewolnikiem swojego nałogu. I to już nie jest fajne.

W drugiej i trzeciej fazie jest najgorzej. Diabły są najsilniejsze i coraz bardziej silne. Jeszcze masz kontrole nad nałogiem, co tylko utwierdza cie w przekonaniu, że w każdej chwili możesz zmienić swój niewolniczy los. Mechanizmy nałogu bardzo dbają zresztą, byś jak najdłużej tak myślał. Potrafisz miesiącami nie uskuteczniać swojego nałogu, potrafisz latami nie zagrać na żadnej maszynie, nie wypić pół piwa. Jesteś panem swojego uzależnienia. 8 lat nie widziałeś swojego toksycznego partnera, rok nie zapaliłeś jednego papierosa. Pijesz tylko na imieninach stryjecznego brata, widywanego raz na dwadzieścia lat.

I nagle bach. Wchodzi kolejna faza. Stryja widujesz raz na miesiąc, przypadkiem robiąc zakupy na drugim końcu miasta, bo akurat tam była promocja na ulubioną kiełbasę. A potem spotykasz sąsiada i też pijesz, palisz, ćpasz, przeżywasz wielkie emocje. A potem już  nikogo nie spotykasz, po prostu w samotności wypijasz małpkę nim wyjdziesz z auta, by cie nikt nie zobaczył pijącego. Dla jednych to pierwsza faza dla innych ostatnia.

W drugiej i trzeciej fazie, jeszcze potrafisz grać, udawać, oszukiwać siebie i cały świat, że nie ma problemu, coś powoli dociera do ciebie że przeginasz. To zaś rodzi frustracje, która zmusza do szukania ukojenia w sposób świadomy i przemyślany co jest symptomem 3 fazy.

 W czwartej już nie masz tyle siły. Po prostu chlasz, ćpasz, kompulsywnie uprawiasz ogródek, prowokujesz partnera by cię lał. Myślisz, że przegrałeś, wiec tym bardziej to robisz.

Nie, nie przegrałeś w czwartej fazie. W tym momencie jesteś po prostu ubezwłasnowolniony substancją, od której się uzależniłeś. Przegrałeś w 2 fazie nie stawiając sobie granicy. Przegrałeś w 3 fazie ustawiając substancję, od której się uzależniłeś jako priorytet. Przegrałeś na każdym z wcześniejszych etapów ale nie na czwartym, przed ostatnim. Tak przed ostatnim bo jest jeszcze piąta faza, według mojej i tylko mojej teorii, co zaznaczam. W czwartej fazie jesteś po prostu ofiarą własnych decyzji, własnego nałogu, własnego egoizmu, jesteś swoim własnym nałogiem.

Czwarta faza to moim zdaniem jedyna dobra faza. To dno, od którego najłatwiej się odbić. To prawda o tobie i twoim nałogu. To prawda o stylu twojego nałogu. To prawda o tym czym się stało twoje życie przez twój nałóg. W czwartej fazie są już tylko dwa wyjścia. Albo zostaniesz, w tym stanie aż do śmierci albo zerwiesz z nałogiem na zawsze. Tylko tyle i aż tyle. Twój nałóg już zupełnie nie ma ani nad tobą ani nad sobą kontroli. On po prostu jest i nie ma co do tego wątpliwości.

W zależności od tego czym jest nasz nałóg i jak bardzo jest on przez nas nie akceptowalny lub akceptowalny społecznie, tak ten nałóg będzie finalnie wyglądał. Jedni ukrywają swój nałóg inni się z nim afiszują. Naprawdę nie trzeba być sierdzącym kloszardem, by móc się nazwać uzależnionym od. I to jest zgubne, rzekłabym bardzo zgubne, bo ten kloszard jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, wówczas gdy prawda jest głęboko pod tafla oceanu schowana.

Tak jak pisałam na początku, jesteśmy w stanie uzależnić się od wszystkiego, choć nie wszystko jest tragiczne w skutkach.

Rzecz nie w tym, że nasze nałogi są złe, bo tak nam powiedziało stado amerykańskich naukowców. Rzecz w tym, że nasze nałogi są złe bo sprawiają się żyjemy w kłamstwie, zniewoleniu, ciągłej walce, ukrywaniu się, tworzeniu pozorów kontroli.

 Pal licho jeśli te nałogi sa bezpieczne. No trudno śmierdzi fajami, za dużo czyta, za dużo sprząta, ciągle żre ciastka lub kosi trawę. Gorzej, jeśli zastawi dom by grać, przynosi wstyd rodzinie bo ćpa, bije żonę by mieć pretekst iść się napić, zaciąga kredyty by kupić kieckę.

Granica miedzy robieniem czegoś w sposób bezpieczny a niebezpieczny jest bardzo cienka.

 Na zakończenie powiem wam jedno: stań w prawdzie o sobie, swoim życiu i o swoim nałogu, jaki by on nie był. Wyobraź sobie siebie w ostatniej fazie. Zapytaj się siebie czy chcesz tak żyć. Jeśli czerwone lampki zdrowego rozsądku są wyłączane argumentami z kosmosu to warto ustawić sobie granice i mocno przyjrzeć się procesowi i „nie problemowi”

 Nałóg to kłamstwo. Zatem jedyna droga by z niego wyjść to stanąć w prawdzie o własnej słabości.

 Ściskam was mocno. Zora



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Domy

  Domy Gdyby nasze domy mogły mówić, jakie były by te ich domowe opowieści? Gdyby mury naszych domów, mogły opowiedzieć o wszystkim co widziały, co by to było? Jakie opowieści, jakie tajemnice, sekrety, dramaty poznał by świat gdyby ściany naszych domów mogły przemówić? Jak inaczej nasze mury widzą nasze szczęścia i nasze nieszczęścia niż widzimy je My sami? Nie oddałam jednego kompletu kluczy od ukochanych Filipin. Cały czas mogę wejść i wtulić się w ukochane ściany. Cały czas mogę wejść i zobaczyć jak Mój Dom zmienia się w czyjeś mieszkanie. Bez moich mebli, obrazów, dywanów, ptaków na parapecie to tylko ściany dokładnie 24 ściany, podłoga i sufit, oraz 3 okna, balkon i widok z za okna na ulicę nazwaną nazwiskiem pewnej Filipiny oraz krzaki, gdzie na najwyższym z drzew wisi tak bliska memu sercu kapliczka. To co najcenniejsze zabrałam ze sobą. Na nowym parapecie stoi klatka z radosnymi papugami, na nowej kanapie śpi kochany przez wszystkich pies, wiatr kołysze tak z

"Stara miłość nie rdzewieje.

W świecie idealnym miłość jest wieczna. Ostatnia umiera pycha, tuż przed nią zaś miłość i nadzieja. Skoro tak wzniosła jest teoria, to skąd tyle rozwodów we współczesnym świecie? Przecież nie można od tak po prostu przestać kochać. Przecież nie da się od tak po prostu zapomnieć wszystkie dobre chwile. Przecież to nie jest realne, by serce wygrało z rozumem. A jednak, tak niewiele par jest ze sobą przez całe życie. Są tacy, którzy skaczą ze związku w związek, każdy kolejny nazywając największą miłością. Są też tacy, którzy raz zranieni, już zawsze chcą być sami. Może to właśnie ci jako jedyni poczuli miłość, a może to tylko lęk przed odrzuceniem. Są i tacy, którzy odchodzą w poszukiwaniu lepszego życia i jak bumerangi wracają po latach do swoich ofiar. Wmawiają im, że się zmienili, że tylko oni, że cały ten czas bez nich był stracony. To szydło szybko wychodzi z worka. Wystarczy na chwilę stracić czujność, lub bardzo świadomie udawać, że się ją straciło. Prawda zawsze wyjdzie na jaw, ta

Kiedy Już

  Kiedy Już   Kiedy mnie już nie będzie Kiedy mnie już nie będzie zakwitną kwiaty, pofruną motyle Kiedy mnie już nie będzie przyjdą wiosny i nowe lata Kiedy mnie już nie będzie tylko na chwile świat twój się skończy Ty dobrze wiesz, że świat się nigdy nie kończy Kiedy mnie już nie będzie przyjdą nowe wiosny, jesienie, zimy i lata Kiedy mnie już nie będzie przyjdą nowe radości i smutki Ty dobrze wiesz jak zmienny świat jest Więc proszę nie płacz, gdy mnie już nie będzie Ty wiesz jak cierpię widząc bezmiar twych łez   24.05.2023 Barbara Jastrzębska Kiedy tu mnie nie będzie, to będę tam Wśród łanów zburz perłowych Wśród miłości zgubionych Otulona w promienie słońca Ubrana w szaty z mchu i paproci Kiedy mnie tu nie będzie, to będę tam W mej wiecznej wolności, Przy mej największej miłości Kiedy tu mnie nie będzie to będę tam W krainie wiecznej szczęśliwości Więc nie płacz, kiedy mnie już nie będzie I proszę, ciesz się moim szczęściem Kie