Przejdź do głównej zawartości

Słoneczniki

  

LISTY DO …


 

Im bardziej pytałam Zory, o czym chce opowiedzieć tym bardziej u mojego boku stawał On.

Spacerował ze mną, pokazywał kolejne murale, szeptał do ucha … napisz coś wreszcie.

Im bardziej pytałam Zory, o czym mam napisać tym bardziej czułam ciepło jego spojrzenia.

Dziś więc pozwolę Jej napisać list do Wilka, przy którym lubiła przysiadać i za namową którego okryła prawdziwą magie poranka. Człowieka, który kochał włóczyć się po miastach, zbierał murale, kochał Jazz i przez którego pokochała słoneczniki.

Kochany Krzysiu, wiem że czytasz – Ty zawsze czytałeś i Ty zawsze przypominałeś, że urodziłam się by pisać. Każdy z postów traktowałeś z namaszczeniem. Na każdy czekałeś. Do każdego zachęcałeś. Zwłaszcza do tego.

 

Ten więc jest wyłącznie dla Ciebie…

Kochany Krzysiu, czy tam gdzie jesteś wolno czytać blogi?

Czy tam gdzie jesteś wolno oglądać spektakle, odwiedzać galerie, fotografować murale?

Czy tam gdzie jesteś wolno spacerować, włóczyć się bez celu, poznawać nieznane i zakryte miejsca?

Kochany Krzysiu czy tam gdzie jesteś wolno kochać, zwłaszcza tak niezrozumiale?

Kochany Krzysiu czy tam gdzie jesteś wolno spotykać się na krzyżowaniu albo przy Naszej bramie, albo na naszym parkingu?

Kochany Krzysiu, czy tam gdzie jesteś wolno słuchać Jezzu, albo innej muzyki?

Kochany Krzysiu, czy tam gdzie jesteś, wolno … ? ? ? Przecież ty znasz te wszystkie pytania… Kochany Krzysiu… przecież ty to wszystko wiesz… już wiesz…

 

Kochany Krzysiu, odkąd ostatni raz na mnie spojrzałeś minął kwartał.

Mętnym wzrokiem łapałeś grunt pod nogami.

Jak tamtego dnia, patrzę w górę wypatrując twojego spojrzenia. Jak tamtego dnia jesteś a jak by cie nie było.

Kochany, Krzysiu – opowiedz mi swoja historie. Ty moją tak dobrze znasz. Ja o Tobie wiem tak nie wiele.

 

Na naszym parkingu stoi moja Wektra. Cały czas wierze, że zaparkuje obok niej Twoja Omega.

W miejscy gdzie się poznaliśmy od dawna jest ruchliwe przejście dla pieszych. Och co za ironia, że to właśnie tam, gdzie się poznaliśmy, widziałam cię po raz ostatni…

Kochany Krzysiu, gdy zobaczyłam odsunięte rolety w twoim oknie- tak się cieszyłam na nasze spotkanie. O naiwności ma… gdy ja się cieszyłam, że wnet cie spotkam- ty podziwiałeś już niebiańskie murale.

Kochany Krzysiu, gdybyś wiedział jak mnie boli ta radość z otwartego okna a w nim uniesionej rolety. Ten nasz niepisany znak, że się zaraz spotkamy, dziś jest symbolem, że przyjdzie mi na to zupełnie inaczej czekać.

Tak się cieszyłam na to nasze spotkanie. Przyszedłeś, a jak by cie nie było… to nic, ważne że jesteś…. Choć nie tak cie czekałam.

Kochany Krzysiu od ostatniego spotkania czas przepłynął tak niezwykle szybko.

Każdego dnia na naszym skrzyżowaniu stają i ruszają setki ludzi. Nikt z nich nawet nie przypuszcza, jak jest ono ważnym dla Nas miejscem.

Kochany Krzysiu – teraz już wszystko wiesz. Świat widzisz z góry znając intencje.

Kochany Krzysiu – czemu tak tęsknie?

Czemu tak boli, czemu aż tak i czemu z każdym miesiącem bardziej?

Kochany Krzysiu, o co to chodzi, powiedz mi- bo ja nic z tego nie rozumiem?

Kochany Krzysiu, wkrótce się spotkamy. Na zziębniętych ramionach, położysz mi swoją marynarkę. Z tą Twoją czułością ucałujesz włosy. Siądziemy na niewygodnych leżakach, popijając zimne piwko i paląc te nasze papieroski. Znów się będziesz śmiał, że jestem bosa rusałka. Kochany, Krzysiu gdy już tam będę u Ciebie – proszę – przywitaj mnie tak jak przywitałeś warszawe, gdy dojechaliśmy do rogatek Wilanowa. Wciąż się uśmiecham na wspomnienie, taj twojej uszczypliwości. Tylko nie zapomnij, proszę by prześmiewczo machać łapkami 😊

Kochany Krzysiu… jak wiele było jeszcze wspomnień, przed nami…

Ech….

 

Kochany Krzysiu od twojej śmierci minął kwartał.

Mnie samą zaskoczyło, jak można tęsknić. Każda z tych łez uświadamia mi, jak dobrą podjęłam przed laty decyzję. Wiem, że jesteś. Wiem, że bywasz, że wracasz. Wiem Kochany Krzysiu a jednak to nie to samo…

Kochany Krzysiu, zawsze myślałam, że nie wolno się spieszyć, że wszystko ma swój czas.

Dziś jednak wiem, jak ograniczony jest nasz czas. Jak nie potrzebne są te nasze czekania na ten lepszy moment.

Kochany Krzysiu, resztę zapewne już znasz. A jeśli nie, to mój Kochany Krzysiu te niewypowiedzianą, resztę zaczytaj z mego serca i niech ta reszta jak zawsze będzie tylko dla Nas.

 

Kochany Krzysiu, jeśli będzie mi dane zbudzić się tej wiosny (a ty wiesz, jak nie oczywistym jest to zbudzenie) posadzę słoneczniki na moim balkonie. By ich radosne kwiaty uśmiechały się do Ciebie.

 

Nie mądra ja… czemu dopiero teraz piję kawę w Tej Filiżance.

Dziękuje Krzysiu za te filiżankę i za te piękną prawdę, której treść zostawię w sercu wyłącznie dla Ciebie. Pozdrów proszę Niemena i podziękuj mu za Nasz, sen o Warszawie.

Ściskam Cie mocno Krzysiu twoja nie twoja Basieńka, lekutko smutna Zora, Zoreńka

 


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kwiatki na dzień Matki

  Kwiatki na dzień Matki Obserwując przedwyborcze zmagania kandydatów na Prezydenta RP, zauważyłam że jedną z istotniejszych kart przetargowych, są prawa kobiet. Politycy prawicy stają w obronie dzieci nie narodzonych. Lewicy zaś w obronie prawa do decydowania o własnym ciele przez kobiety. Temat kobiet rozgrywany jest niczym rozdzielana szmata, między sępami. Argument jaki padł przez pytającego w jednej z debat brzmiał „kobiety nie chcą rodzić bo boją się, że nie będą mogły potem usunąć dziecka”. Przyznaje, że jest to jeden z większych absurdów jakie słyszałam. Ta teza powinna brzmieć raczej „kobiety nie chcą uprawiać sexu bo boją się że nie będą mogły usunąć błędu chwilowej przyjemności” lub „mężczyźni nie chcą mieć dzieci, więc unikają związków z kobietami bo nie można szybko pozbyć się potem kłopotu”, „ludzie nie mają ochoty na stosowanie antykoncepcji” itp. Generalnie każdy inny argument, niż ten który usłyszałam. Dziennikarka jednak wybrała najgłupszy z możliwych sposób wal...

Rzecz o spłacaniu długów część 1

Spiskownik 13.07.19 Szczęście jest sumą nieszczęść, które nas ominęły. Rzecz o spłacaniu długów część 1         Wena to narowisty koń, który nigdy nie odpuszcza. Uzależnienie silniejsze niż sama kokaina. Kiedy przed laty tworzyłam pierwsze blogi, po prostu chciałam pisać co mi wena pod palce przyniesie. Dziś chyba wcale nie jest inaczej. Po roku walki, by nie tracić czasu na coś tak absurdalnego jak pisanie o emocjach, znów im ulegam. Znów jestem w transie, który w brew mojej woli coś bez ładu i składu sobie tworzy. Trans. Dokładnie tym jednym słowem nazwała bym to co dzieje się z artystą mówiącym o emocjach. Kultowy spiskownik powstał wieki temu jeszcze gdy pisanie było wylewaniem żali na rodziców i koleżanki ze szkoły, do małego bordowego palmiętnika. Kultowy spiskownik, który odważyłam się publikować już nie był mały ani bordowy. Był blogiem, który sam się bronił. Był też blogiem, który mnie samą obronił. Bardzo długo funkcjo...

Recenzja na dziś „Twoje domowe biuro” Laura Vanderkam

  Recenzja na dziś „Twoje domowe biuro” Laura Vanderkam W szale przedświątecznych przygotowań, jak co roku, zajrzałam do ulubionej księgarni na rogu ulic Chmielnej i Szpitalnej w Warszawie. Wśród wielu tytułów, w turbo obniżonych cenach, znalazłam ten, który miał zrewolucjonizować moją pracę i dzienną efektywność. Robiąc nowe zakupy, byłam w trakcie czytania Pisma Świętego. Do dokończenia zostało mi ledwie kilka Ewangelii Nowego Testamentu. Zmierzałam ku końcowi mojego osobistego Mont Everestu, gdy na mojej półce pojawiła się długo wyczekiwana książka o pracy zdalnej. Początek nowego roku to idealny moment, by wdrożyć nowe nawyki, pomyślałam. Zdalnie pracuję od 2005 roku. Przez te 20 lat nauczyłam się, że domowe obowiązki, rodzina i przyjaciele nierozumiejący, że „w domu to także praca”, oraz przesadnie długie listy zadań to największe utrudnienia. Coś, co ja robię od dwóch dekad, stało się modne w czasach pandemii. Wcześniej nikt nas nie uczył, co mamy ze sobą zrobić, gdy...