Przejdź do głównej zawartości

Wędrówka przez mrok

Choć to była bardzo trudna noc, ranek ptaki przywitały radosnym ćwierkaniem.

W tym, jednym zdaniu kryje się cała tajemnica tych tak zwanych złych dni.

Jakkolwiek by nie była ciemna noc, rankiem zawsze nastaje jasność wschodzącego słońca. Nie zależnie czy pada deszcz, czy świat spowija mleczna mgła, czy tego chcemy czy nie… rankiem zawsze świeci znów słońce i nawet zimą śpiewają ptaki.

Kiedy wiec dopada Cie mrok życia… pamiętaj, że rankiem wzejdzie słońce a wraz z nim zaśpiewają radośnie ptaki.

Cokolwiek by się nie działo, musisz wiedzieć że po burzy przychodzi spokój, po nocy dzień, po chłodnej zimie- radosna wiosna, po upalnym lecie, nastaje letnia jesień, a po letniej jesieni, romantycznie mroźna, przychodzi zima.

Tak po prostu jest!

Tak w świecie przyrody, jak i w naszym własnym życiu.

W tych naszych życiach zawsze coś jest nie idealnie.  Zawsze jest coś do poprawy. Zawsze jest coś do czego jesteśmy niezadowoleni.

I nigdy, doprawdy nigdy nie będzie idealnie.

Dobrze ci radze, drogi Czytelniku, z własnego doświadczenie… zanim uznasz, że coś jest nie idealne a nie daj Boże, że masz ciężkie i niewdzięczne życie pomyśl dwa razy.

Za każdym słowem, myślą, a nawet emocją kryje się cena jaką przyjdzie nam zapłacić. A ceny bywają naprawdę różne, czasem brutalne, czasem trywialne… i nie przewidzisz wartości doświadczenia

Jeśli będziesz w kółko np. powtarzał, czół, że masz dość własnej firmy, pracy, zbyt wielu spraw, problemów z pracą związanych - to możesz dostać chorobę, w której zatęsknisz za swoim nudnym życiem. Zatęsknisz za tymi wszystkim, jakże banalnymi w jej cieniu problemami.

Jeśli nie cierpisz wad swojego partnera, porozwalanych skarpetek, rozmów o wyższości odkurzonego nad nie odkurzonym dywanem. To dwa razy się zastanów bo nigdy nie wiesz, jak słuszne lub nie słuszne są twoje osądy.

Wszechświat lubi nas uczyć, wytykać nasze błędy.

Nigdy nie wiesz, czy zamiast lepszego partnera nie wepchnie cie w ramiona samotności, gdzie przyjdzie ci doświadczyć tęsknoty za słodką awanturką o poranku i brakiem sił by sprzątnąć sam po sobie.

Współcześni magowie, twierdzą, że nasza dusza przyszła by doświadczać, uczyć się, poznawać.

W kościele panuje cudowny trend by wskazywać na Boże miłosierdzie, gdzie Bóg nas kocha i pragnie naszego szczęścia.

Dla mnie oba te nurty ściśle się łączą i przenikają.

Dusza przebudzona widzi i rozumie więcej, mocniej, bardziej. Jej doświadczenia następują jedno po drugim czasem brutalnie orając nasz światopogląd.

Myślę, też że każde z naszych doświadczeń, jest swoistą lekcją. Im szybciej odrobisz daną lekcje, tym szybciej przestanie cie ona ranić.

Im bardziej będziesz się ociągał z jej odrobieniem, tym więcej dostaniesz ciosów by wreszcie coś zmienić.

Zapamiętajcie Kochani, że noc nie minie puki słońce się nie obudzi a potem nie wykona swojej pracy, działania, nie okrąży całej planety wracając do punktu wyjścia.

W tym wszystkim najzabawniejsze, wręcz ironiczne i przewrotne, jest to, że cała ta wędrówka jest po to by wrócić do punktu wyjścia, dokładnie tak jak wraca radosne słońce.

Myślę, że niema życia wolnego od problemów, podobnie jak nie ma dnia bez nocy.

Na pewno będąc w rozwoju, zwłaszcza duchowym szybciej wszystkiego doświadczamy, krótsze są dni, szybciej mijają noce.

Bez rozwoju też tak jest, tylko jakby wolniej, spokojniej, mniej, nie do końca świadomie.

Miałam kiedyś sunię imieniem Figusia. W końcówce naszego wspólnego życia, miałam wrażenie, że kochamy się jak by na zapas. Nagle nasza przyjaźń jak by przyśpieszyła. Jej spojrzenie nie przestawało być utkwione we mnie a moja ręka ciągle dotykała jej rudego futerka. Przez 6 lat wspólnej wędrówki, byłyśmy nie rozłączne. Choć Figa była moim 3 psem, a po niej przyszedł uroczy Toffi, to większej miłości od tamtej nie znałam.

W jednej chwili miałam kochającego psa, w następnej dwa wielkie wilczaki, próbowały ją wyrwać z moich ramion.

Odczucie, że kochamy się na zapas, okazało się być słuszne. Intuicja, która prowadziła w stronę doświadczenia wszystkiego, co teoretycznie miałyśmy zarezerwowane na kolejna dekadę miała racje. Wspólnie wędrowałyśmy zaledwie przez 6 cudownych lat i 10 albo 40 koszmarnych minut, a nie jak planowałam 15 może 18 lat lub dwie dekady. Dzięki intuicji, doświadczyłam miłości, której ciepły smak będzie ogrzewał me zranione w te 10 minut serce, przez kolejne dekady… na zapas… puki się znów nie spotkamy, po drugiej stronie tęczy…

Ktoś mi ostatnio powiedział, największą brednie jaką słyszałam – że jestem nie zniszczalna, nie zatapialna, że zawsze daje rade.

Tym czasem, ja wam piszę wnioski ze spotkania mroku w lesie, gdzie tak jak ja przed laty chowałam w ramionach maleńką Figusie, tak teraz sama chowałam się w ramionach swojego wielkiego Boga, prosząc by nie pozwolił mnie rozszarpać wilkom mroku i niemocy.

Moi drodzy nikt z nas nie jest nie zniszczalny, wieczny i dany nam na zawsze. Nikt!

Nasze życie, jest ledwie na chwile wynajętym mieszkaniem dla duszy.

Doprawdy nic i nikt, nam nie jest dane na zawsze.

Nasze życie z dnia na dzień, potrafi stać się tak samo rajem jak i piekłem. Zza mgły albo wyjdzie słońce, albo mrok. Tu nie ma półśrodków. Im prędzej odrobicie swoje lekcje tym mniej poszarpią was wilki. Jeśli mają was zabić złe wilki, to was zabiją i koniec. Im mniej w tym będzie walki tym mniej ran.

Im prędzej zrozumiesz, że doświadczasz długów by docenić wartość swoje pracy, ty mniej ich na siebie ściągniesz i tym więcej przyjdzie ci doświadczyć tej dobrej obfitości.

Im prędzej docenisz dobre rzeczy w partnerze, tym prędzej doświadczysz miłości, nawet jeśli nie w tym to zapewne w kolejnym związku.

Im prędzej porzucisz toksycznych przyjaciół, tym mniej ran zadadzą ci ich toksyny. Im szybciej zamkniesz toksyczne rozdziały, tym prędzej zrobisz miejsce dla kogoś kto doceni Cie i nazwie swoją wartością.

Bądź spokojny, wszechświat nie lubi pustki i zawsze czymś wypełnia wolne przestrzenie.

Gorzej z tym, że na nie obsadzonym polu wyrastają chwasty. Dlatego jeśli chcesz uniknąć kolejnych dramatów, z własnej nie przymuszonej woli, w wolności, posadź kwiaty. A potem dbaj z całych sił by znów nie wyrosły chwasty.

Naucz się tez drogi wędrowcze, że wartością nad wartości jest PRAWDA!

To z niej wyrastają emocje, poczucie wartości, mądrość i informacje, która z roślin na twoim polu jest chwastem a która kwiatem.

Prawda o sobie bywa brutalna, lecz jeśli staniesz w niej i stawisz się do rozwiązania tego co ci przyniesie, bądź pewien, że ona Cię obroni. A dzięki temu unikniesz kłamstw wypowiadanych z ust obcych ludzi, które bywa, że ranią.

Jeszcze jedno dam Ci drogi czytelniku, a może kochana Basiu zalecenie.

WDZIĘCZNOŚĆ, SZACUNEK, DOOCENIENIE, ZAOPIEKOWANIE SIĘ SOBĄ…

Im więcej okażesz wdzięczności, za to co masz, tym mniej dostaniesz tego czego wcale nie chcesz.

Nasze życie jest lekcją, wędrówką, zbiorem wniosków i refleksji. Im szybciej to pojmiemy tym mniej zostaniemy negatywnie doświadczeni.

Obfitości można doświadczać w wielu wymiarach, podobnie jak lekkości i miłości.

Zanim ślepo przepiszesz afirmację, pomyśl dwa razy… czy prosząc o obfitość nie czujesz cigle braku, lub innej negatywności… wszechświat w przeciwieństwie do Boga daje czasem zupełnie bezmyślnie i tam gdzie go prosisz o obfitość pomnaża niczym żyt uwieszony na świtanie to czego widzi najwięcej…

Bóg jest jeszcze bardziej okrutny, gdyż działa zawsze w służbie naszego najwyższego dobra. Więc nie zdziw się gdy bo gdy prosząc o miłość najpierw dostaniesz rozstanie, by zrobić jej miejsce w twoim życiu, tej czystej i prawdziwej.

Uważaj o co prosisz… to moje ostanie z dzisiejszych przesłanie.

Prosząc o zdrowie, możesz dostać chorobę, która cie tam zaprowadzi. Prosząc o ukojenie, możesz /choć nie musisz/ dostać odkrycie, że zmęczony pracą czujesz się najbezpieczniej.

Prosząc o nowych przyjaciół odkryjesz jak wielką wartością potrafią być ci starzy, w boju sprawdzeni i jak wielką ułudą okazali się być ci nowi, co się tak super zapowiadali…

Dobrego dnia

Jakże mocno poobijana i zmęczona Zora…

Ech, gdybyście wiedzieli, jak taniec z wilkami potrafi zmęczyć- zwłaszcza gdy tańczysz w zbroi silnej kobiety.

Kocham ten stan, gdy budzę się rano bez zbroi. Moje ciało zdaje się być wtedy takie kruche lekkie, delikatne, prawie nic nie ważące.

Jakie to smutne, że tak niewiele jest osób, którym możemy pokazać się bez zbroi…

Ps. Odrabiajcie kochani swoje lekcje… zanim życie was zmusi do ich odrobienia… bo kiedy ono zmusza…. Oj boli, boli…

Dobrego dnia

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kwiatki na dzień Matki

  Kwiatki na dzień Matki Obserwując przedwyborcze zmagania kandydatów na Prezydenta RP, zauważyłam że jedną z istotniejszych kart przetargowych, są prawa kobiet. Politycy prawicy stają w obronie dzieci nie narodzonych. Lewicy zaś w obronie prawa do decydowania o własnym ciele przez kobiety. Temat kobiet rozgrywany jest niczym rozdzielana szmata, między sępami. Argument jaki padł przez pytającego w jednej z debat brzmiał „kobiety nie chcą rodzić bo boją się, że nie będą mogły potem usunąć dziecka”. Przyznaje, że jest to jeden z większych absurdów jakie słyszałam. Ta teza powinna brzmieć raczej „kobiety nie chcą uprawiać sexu bo boją się że nie będą mogły usunąć błędu chwilowej przyjemności” lub „mężczyźni nie chcą mieć dzieci, więc unikają związków z kobietami bo nie można szybko pozbyć się potem kłopotu”, „ludzie nie mają ochoty na stosowanie antykoncepcji” itp. Generalnie każdy inny argument, niż ten który usłyszałam. Dziennikarka jednak wybrała najgłupszy z możliwych sposób wal...

Rzecz o spłacaniu długów część 1

Spiskownik 13.07.19 Szczęście jest sumą nieszczęść, które nas ominęły. Rzecz o spłacaniu długów część 1         Wena to narowisty koń, który nigdy nie odpuszcza. Uzależnienie silniejsze niż sama kokaina. Kiedy przed laty tworzyłam pierwsze blogi, po prostu chciałam pisać co mi wena pod palce przyniesie. Dziś chyba wcale nie jest inaczej. Po roku walki, by nie tracić czasu na coś tak absurdalnego jak pisanie o emocjach, znów im ulegam. Znów jestem w transie, który w brew mojej woli coś bez ładu i składu sobie tworzy. Trans. Dokładnie tym jednym słowem nazwała bym to co dzieje się z artystą mówiącym o emocjach. Kultowy spiskownik powstał wieki temu jeszcze gdy pisanie było wylewaniem żali na rodziców i koleżanki ze szkoły, do małego bordowego palmiętnika. Kultowy spiskownik, który odważyłam się publikować już nie był mały ani bordowy. Był blogiem, który sam się bronił. Był też blogiem, który mnie samą obronił. Bardzo długo funkcjo...

Recenzja na dziś „Twoje domowe biuro” Laura Vanderkam

  Recenzja na dziś „Twoje domowe biuro” Laura Vanderkam W szale przedświątecznych przygotowań, jak co roku, zajrzałam do ulubionej księgarni na rogu ulic Chmielnej i Szpitalnej w Warszawie. Wśród wielu tytułów, w turbo obniżonych cenach, znalazłam ten, który miał zrewolucjonizować moją pracę i dzienną efektywność. Robiąc nowe zakupy, byłam w trakcie czytania Pisma Świętego. Do dokończenia zostało mi ledwie kilka Ewangelii Nowego Testamentu. Zmierzałam ku końcowi mojego osobistego Mont Everestu, gdy na mojej półce pojawiła się długo wyczekiwana książka o pracy zdalnej. Początek nowego roku to idealny moment, by wdrożyć nowe nawyki, pomyślałam. Zdalnie pracuję od 2005 roku. Przez te 20 lat nauczyłam się, że domowe obowiązki, rodzina i przyjaciele nierozumiejący, że „w domu to także praca”, oraz przesadnie długie listy zadań to największe utrudnienia. Coś, co ja robię od dwóch dekad, stało się modne w czasach pandemii. Wcześniej nikt nas nie uczył, co mamy ze sobą zrobić, gdy...