Przejdź do głównej zawartości

Gen przedsiębiorcy

 

Gen przedsiębiorcy

 

Wybierając te drogę wiedziałam, że nie będzie łatwo lekko i przyjemnie.

Wiedziałam, że będą wzloty i upadki.

Wiedziałam, że będą trudne i bardzo trudne sytuacje.

Wiedziałam, że będę miała ochotę się wycofać i poddać.

Wiedziałam, że ze wszystkich dróg wybieram te trudniejszą, jeśli nie najtrudniejszą

Miałam świadomość, ze spotkam się z niezrozumieniem i osamotnieniem.

Miałam pełna świadomość szans i zagrożeń.

Wiele osób nie ma tej świadomości, ale ja ją miałam. Miałam ją za pierwszym razem, w wieku 25 lat, miałam za drugim w wieku 31 lat i miałam za trzecim w wieku 39 lat.

Nigdy nie miałam złudzeń, że wybieram bardzo trudną drogę. Czemu więc znów to sobie zrobiłam?

Wy prawdopodobnie myślicie, że ofiarami przemocy stają się słabe i bezsilne kobiety a ja wiem, że to są prawdziwe Heroski.

Gdy wy prawdopodobnie myślicie, że one tkwią w tych związkach z bezsilności, ja wiem, że są uzależnione od adrenaliny, którą pan tyran tak szczodrze je karmi.

Adrenalina kochani, to jest tak napędzająca energia i tak niesamowicie uzależniająca, że nie liczy się nic i nikt.

Adrenalinę można pozyskać na dwa sposoby… albo tkwiąc w energicznym lecz toksycznym związku, pchając się w tarapaty, robiąc serie głupot niszczących życie albo robiąc coś ekstremalnego, podniecającego ekscytującego z gatunku tych pozytywnych jak na przykład uprawiać sporty ekstremalne, tworząc sztukę lub otwierając kolejne firmy.

Jako, że w toksycznym związku mi się nie podobało, ale zakochałam się w adrenalinie wybrałam poszukiwania innych sposobów. Teatr improwizacji dawał ujście moim emocjom, a trema skutecznie wyzwalała nieopisane pokłady adrenaliny. Ale mi było mało i szybko zaczęłam się pchać w łapy kolejnego pana ekscentrycznego. By zapanować nad samą sobą otworzyłam firmę. Ot, cała prawda o tym czemu znów to sobie zrobiłam…. Bo kocham adrenalinę. W moim domu obrazy wiszą na pineskach, bo lubię go jakiś czas je zmieniać. Nie umiem być z urzędnikiem, bo on zawsze wstaje i zasypia o tej samej porze. I w brew pozorom lubię gdy czasem coś się wykrzacza, bo wiem, że po fali upadków przyjdzie fala wzlotów, dla której warto żyć.

 

Kiedy prowadzisz własną firmę nic nie jest pewne, stałe, na zawsze. Ciągle musisz być w gotowości, w biegu. Ciągle musisz się uczyć i rozwijać. Własna firma to nieustanny rozwój tak twój jak jej.

Całkiem niedawno miałam taki moment, że jej nie chciałam. Moja księgowa powiedziała wprost, że zachowuje się tak jak bym chciała ją położyć i celowo prowadziła statek wprost na lodowiec.

Obruszyłam się wtedy ale wiedziałam, że trafiła w sedno. Z jakiegoś powodu przestałam chcieć.

Dopiero, gdy Iza na warsztatach Uwolnij moc kobiecości mi powiedziała, że dochodzę do pełni przez pieniądze, pogodziłam się ze swoją naturą. Moje niecenie firmy wynikało bowiem z tego, że chciałam tego co wypada a nie tego co jest płynie w moich żyłach.

Kiedy już byłam tak bardzo, bardzo blisko, by stracić wszystko na co pracowałam tak wiele lat, zapytałam samą siebie, co będę robiła gdy ją zamknę?

Zgadnijcie jaka była odpowiedź…. ?

Otworze następną i następną, aż do skutku, aż osiągnę upragniony sukces, aż poczuję smak tego czegoś co więcej warte niż wszystkie skarby tego świata.

W tej jednej sekundzie wstałam z kolan i zaczęłam walczyć. Tylko tyle jedna sekunda, by znów żyć, znów być sobą, znów kochać życie, znów być wartością sama dla siebie. Tylko jedno zdanie by znów żyć.

Chwile po tym jadę na działkę. Mijam podwórka rolników, wyrywam źdźbła trawy, walczę z pokrzywami i na każdym kroku widzę kolejne możliwości, szanse, sposoby.

I to jest właśnie ta słynna przedsiębiorczość. To coś co sprawia, że mój śp. Dziadek, wracając do domu zbierał butelki, kamienie, tam sadził zborze, tu wyspał krowy… mój dziadek wszędzie widział możliwości by coś zarobić, by zrobić jeszcze coś, by rozwijać to co ma… i ja mam to nieprawdopodobne szczęście, że jestem jego wnuczką. Choć miałam 12 lat, gdy widziałam Go po raz ostatni a mój dziadek nigdy nie otworzył własnej firmy, to płynie we mnie ta sama krew a w niej ten sam Gen przedsiębiorcy.

Dziś jest ten dzień, gdy poszłam na spotkanie jako ja, nie jako spółka… tylko Ja… Barbara, która jest marką, sama w sobie. Moja spółka ma wspólnika, na nip, regon i krs… ma też ducha i markę, którą jestem ja a z której pierwszy raz od 3 lat jestem naprawdę dumna.

Moi drodzy, zanim tak jak ja, zrobicie sobie To… czyli otworzycie firmę, dobrze przemyślcie, czy jesteście na to gotowi. Czy ilość zdarzeń w waszym życiu dostatecznie was zahartowała by jak feniks umieć podnieść się z popiołów? Czy jesteście gotowi, upadać i unosić się? Czy jesteście gotowi, na osamotnienie i nie zrozumienie? Czy jesteście gotowi na brak stabilności życiowej i finansowej? Czy u waszego boku jest ktoś, kto mimo wszytko będzie w was wierzył, lub czy wy wierzycie aż tak w siebie.

Jeśli nie, nie rób sobie tego i zostać tam gdzie jesteś. Własna firma to ciągła walka, głównie z samym sobą. I choć szczyty są piękne, to wdrapać się na nie wcale nie jest tak łatwo. Co gorsza, gdy już tam wleziesz, masz dwa wyjścia, albo zejść na dół albo pchać się jeszcze wyżej. Na szczycie jest bardzo stromo, wietrznie i dziwnie mało miejsca…. Nie miej złudzeń, że ta się tam wieść spokojne życie 😉

Ściskam Was i pozdrawiam

Zora

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Domy

  Domy Gdyby nasze domy mogły mówić, jakie były by te ich domowe opowieści? Gdyby mury naszych domów, mogły opowiedzieć o wszystkim co widziały, co by to było? Jakie opowieści, jakie tajemnice, sekrety, dramaty poznał by świat gdyby ściany naszych domów mogły przemówić? Jak inaczej nasze mury widzą nasze szczęścia i nasze nieszczęścia niż widzimy je My sami? Nie oddałam jednego kompletu kluczy od ukochanych Filipin. Cały czas mogę wejść i wtulić się w ukochane ściany. Cały czas mogę wejść i zobaczyć jak Mój Dom zmienia się w czyjeś mieszkanie. Bez moich mebli, obrazów, dywanów, ptaków na parapecie to tylko ściany dokładnie 24 ściany, podłoga i sufit, oraz 3 okna, balkon i widok z za okna na ulicę nazwaną nazwiskiem pewnej Filipiny oraz krzaki, gdzie na najwyższym z drzew wisi tak bliska memu sercu kapliczka. To co najcenniejsze zabrałam ze sobą. Na nowym parapecie stoi klatka z radosnymi papugami, na nowej kanapie śpi kochany przez wszystkich pies, wiatr kołysze tak z

"Stara miłość nie rdzewieje.

W świecie idealnym miłość jest wieczna. Ostatnia umiera pycha, tuż przed nią zaś miłość i nadzieja. Skoro tak wzniosła jest teoria, to skąd tyle rozwodów we współczesnym świecie? Przecież nie można od tak po prostu przestać kochać. Przecież nie da się od tak po prostu zapomnieć wszystkie dobre chwile. Przecież to nie jest realne, by serce wygrało z rozumem. A jednak, tak niewiele par jest ze sobą przez całe życie. Są tacy, którzy skaczą ze związku w związek, każdy kolejny nazywając największą miłością. Są też tacy, którzy raz zranieni, już zawsze chcą być sami. Może to właśnie ci jako jedyni poczuli miłość, a może to tylko lęk przed odrzuceniem. Są i tacy, którzy odchodzą w poszukiwaniu lepszego życia i jak bumerangi wracają po latach do swoich ofiar. Wmawiają im, że się zmienili, że tylko oni, że cały ten czas bez nich był stracony. To szydło szybko wychodzi z worka. Wystarczy na chwilę stracić czujność, lub bardzo świadomie udawać, że się ją straciło. Prawda zawsze wyjdzie na jaw, ta

Kiedy Już

  Kiedy Już   Kiedy mnie już nie będzie Kiedy mnie już nie będzie zakwitną kwiaty, pofruną motyle Kiedy mnie już nie będzie przyjdą wiosny i nowe lata Kiedy mnie już nie będzie tylko na chwile świat twój się skończy Ty dobrze wiesz, że świat się nigdy nie kończy Kiedy mnie już nie będzie przyjdą nowe wiosny, jesienie, zimy i lata Kiedy mnie już nie będzie przyjdą nowe radości i smutki Ty dobrze wiesz jak zmienny świat jest Więc proszę nie płacz, gdy mnie już nie będzie Ty wiesz jak cierpię widząc bezmiar twych łez   24.05.2023 Barbara Jastrzębska Kiedy tu mnie nie będzie, to będę tam Wśród łanów zburz perłowych Wśród miłości zgubionych Otulona w promienie słońca Ubrana w szaty z mchu i paproci Kiedy mnie tu nie będzie, to będę tam W mej wiecznej wolności, Przy mej największej miłości Kiedy tu mnie nie będzie to będę tam W krainie wiecznej szczęśliwości Więc nie płacz, kiedy mnie już nie będzie I proszę, ciesz się moim szczęściem Kie